Temat wybiera artystę
Rozmowa z Jerzym Murawskim, malarzem, scenografem, performerem, stypendystą marszałka województwa, zamieszczona na portalu www.kujawsko-pomorskie.pl
Na czym polega pański najnowszy projekt „Ostatnia Wieczerza”? Skąd pomysł na tego typu realizację?
Jestem wychowany w operze i na operze, której formę po prostu kocham. Mój ojciec był koncertmistrzem w operze poznańskiej i już jako dziecko często towarzyszyłem mu, oglądając z zapartym tchem ten wspaniały operowy świat. To była cudowna szkoła wyobraźni. Po latach to wróciło. Po prosto w którymś momencie zabrakło mi ruchu, światła i trzeciego wymiaru i scena w naturalny sposób stała się dla mnie wielkim płótnem, a ruch, formy kostiumów, scenografia, światło - materiałami malarskimi, którymi maluję obrazy. Mam dyplom z malarstwa na krakowskiej ASP i jestem nadal czynnym malarzem. Gruntowne studia malarskie zapewniły mi warsztat pracy, jakiego nie ma większość scenografów. Bez solidnych podstaw warsztatowych, zwłaszcza rysunkowych, można najczęściej niestety uprawiać tylko tak zwane „kopiuj-wklej”, tak popularne dzisiaj.
Kostiumy wykonuję w dużej części sam, asystując w pracowniach teatralnych przy ich powstawaniu od samego początku aż do końca. Materiały, które często przywożę ze sobą (tak było na przykład w wypadku Baja Pomorskiego), są starannie wyselekcjonowane i dobrane. To są przecież moje farby. Kostiumy do „Ostatniej Wieczerzy” zostały w całości wykonane przeze mnie. Szyte miesiącami, farbowane, odfarbowywane, przycinane, właściwie rzeźbione ze starannie dobranych materiałów. To ich koloryt, faktury i forma stanowią niezmienny element projektu „Dziennik podróży z Ostatnią Wieczerzą”. Zmieniają się ludzie, którzy tę formę kostiumów wypełniają i ożywiają, nadając jej przeróżne wymiary, znaczenia i sensy.
No tak, zostałem zaproszony do studia przeznaczonego dla zagranicznych artystów w Amsterdamie przez ówczesnego dyrektora Stedelijk Museum, które było wtedy jednym z najważniejszych muzeów w Europie. To było dla mnie duże wyróżnienie. Muzeum posiada wspaniałą kolekcję sztuki współczesnej, znaną w całej Europie. Siedziałem w pracowni i malowałem. Potem, przychodził dyrektor i jeśli podobały mu się [prace], to kupował je do kolekcji. (...) Następnie, po zakwalifikowaniu moich prac przez międzynarodowe jury, wyjechałem na wielomiesięczne stypendium do Worpswede, artystycznej wioski, w której bywał na przykład Rilke. Warunki były nieprzyzwoicie znakomite. Dostawałem spore stypendium DAAD (Deutscher Akademischer Austausch Dienst, niemiecka fundacja zajmująca się wymianą akademicką – red. Wywiadu tygodnia) i wspominam to jako bardzo beztroski okres mojej twórczości. Miałem też dużą, przeglądową wystawę w Waterland Museum w Holandii.
Pierwsza, ważna dokumentacja mojego „Dziennika podróży z Ostatnią Wieczerzą” odbyła się w Kunstzaal w Amsterdamie i tam też miała miejsce pierwsza wystawa kostiumów do „Ostatniej Wieczerzy”. To tutaj właściwie zaczęła się ta fantastyczna, pełna przygód, podróż, która trwa do dzisiaj i której dotychczasowe rezultaty będą udostępnione szerokiej publiczności od końca czerwca do początku sierpnia w Dworze Artusa w Toruniu. Serdecznie zapraszam do oglądania.
Fot. Wojtek Szabelski/freepress.pl i archiwum Jerzego Murawskiego
10 maja 2013 r.
Strona główna o Jerzym Michale Murawskim
Podziękowania
Instalacje teatralne „Ostatnia Wieczerza” mogły wydarzyć się tylko i wyłącznie dzięki ludziom dobrej woli. Chciałbym im wszystkim podziękować za ich wielką bezinteresowność, ogromne serce, poświęcenie i zapał do pracy. To właśnie dzięki tym ludziom moje marzenie o realizacji „Ostatniej Wieczerzy” mogło się spełnić. Okazuje się, że moja dewiza, że najwspanialsze rzeczy, jakie dzieją się w naszym życiu są bezinteresowne i mogą być zrealizowane bez łaski pieniądza, a po prostu z potrzeby serca i duszy, sprawdza się na przykładzie obecnej realizacji. To są te krótkie wspaniałe momenty, kiedy fałszywa moc pieniądza traci swój blask, a czysta bezinteresowność święci swoje tryumfy. Chwała więc ludziom dobrej woli i wielkiego serca, to dzięki nim zwyciężyliśmy materię, a nasze wspaniałe marzenia się spełniły.
Chwała Wam Przyjaciele!